Wielkanoc w Egipcie – nasze przygody, najciekawsze atrakcje i praktyczne wskazówki.

Wstęp – Wielkanoc w Egipcie.

Zmęczeni zimową pogodą i pragnąc zaczerpnąć choć odrobinę słońca, postanowiliśmy wyjechać do ciepłych krajów. Wraz ze zbliżającą się wiosną i nadchodzącymi Świętami Wielkanocnymi wybór padł na Egipt – idealne miejsce, by połączyć wypoczynek z odkrywaniem historii.

Zatrzymaliśmy się w hotelu Sunny Days El Palacio Resort w Hurghadzie, o którym nieco więcej pod koniec tego artykułu bo być może nasza recenzja pomoże Ci w podjęciu decyzji w wyborze hotelu jeśli planujesz wakacje w tym kraju.

Egipt to kraj o niezwykle bogatej historii, co sprawia, że zwiedzanie jest świetną lekcją dla każdego, niezależnie od wieku. Zgadzam się w stu procentach ze stwierdzeniem, że podróże kształcą – to zdecydowanie ciekawsza forma nauki niż siedzenie w szkolnej ławce. A my, mając w planach odwiedzenie różnych zakątków świata, zawsze staramy się maksymalnie wykorzystać czas, bo rzadko wracamy w to samo miejsce. Tym razem nie było inaczej – nasz pobyt był bardzo intensywny, bo chcieliśmy zobaczyć jak najwięcej.

Poza odkrywaniem niezwykłych miejsc poznaliśmy także niesamowitych ludzi.

Jeszcze przed wyjazdem zrobiłem dokładny research na temat organizatorów wycieczek w Egipcie. W ten sposób trafiliśmy na panią Jolę, która okazała się nie tylko świetnym przewodnikiem, ale wręcz jednym z najlepszych organizatorów lokalnych wycieczek fakultatywnych, jakich mieliśmy okazję poznać! Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Jola błyskawicznie odpowiadała na wszystkie pytania i zawsze służyła dobrą radą, niezależnie od pory dnia. Jej zaangażowanie i przyjazne podejście zrobiły na nas ogromne wrażenie.

Dzięki pani Joli wzięliśmy udział w kilku całodniowych wycieczkach, które były dla nas wyjątkowym doświadczeniem

 Oto szczegóły każdej z nich:

Kair i piramidy – podróż do serca starożytnego Egiptu.

Egipt fascynuje od wieków, ale jeśli jest jedno miejsce, które najbardziej kojarzy się z jego starożytną potęgą, to bez wątpienia są to piramidy w Gizie. Wizyta w Kairze była dla nas spełnieniem podróżniczego marzenia – i to takiego, które zostaje w pamięci na całe życie.

Stary Kair – śladami historii:

Dzień rozpoczęliśmy od zwiedzania Starego Kairu, miejsca, gdzie historia spotyka się z religijną różnorodnością. Wąskie uliczki, wiekowe budowle i duch przeszłości towarzyszyły nam na każdym kroku. Odwiedziliśmy najstarszy meczet w Egipcie – meczet Amr Ibn El As, który został wzniesiony w 642 roku, gdy islam dopiero zaczynał się rozprzestrzeniać w Afryce Północnej. Stąpając po jego dziedzińcu, mieliśmy wrażenie, jakbyśmy cofnęli się w czasie do początków islamskiego Egiptu.

Nieco dalej znaleźliśmy się w kościele św. Sergiusza, gdzie – według tradycji – schroniła się Święta Rodzina podczas swojej ucieczki do Egiptu. Krypta, którą zobaczyliśmy, miała być miejscem ich pobytu. Chociaż dziś to tylko kamienne ściany, świadomość, że mogli tu przebywać Maria, Józef i mały Jezus, robiła ogromne wrażenie.

W Starym Kairze odwiedziliśmy także Zawieszony Kościół Najświętszej Marii Panny, który zdaje się unosić nad dawną bramą rzymskiej twierdzy. To jedno z najważniejszych miejsc dla egipskich chrześcijan – Koptów, którzy są spadkobiercami jednej z najstarszych tradycji chrześcijańskich na świecie.

Nasza wędrówka po Kairze to nie tylko meczety i kościoły – zatrzymaliśmy się również przy synagodze Abrama Ibn Ezry, symbolu wielokulturowej historii tego miasta.

Muzeum Egipskie – skarby faraonów.

Kolejnym przystankiem naszej podróży było Muzeum Egipskie przy Placu Tahrir. Choć Kair buduje nowe muzeum, większość najcenniejszych eksponatów wciąż znajduje się tutaj. Największe emocje wzbudziła oczywiście złota maska Tutenchamona – arcydzieło sztuki i symbol tajemnicy starożytnego Egiptu.

Spacerując po muzealnych salach, podziwialiśmy posągi, papirusy i sarkofagi, które przetrwały tysiące lat. Michalina z zachwytem oglądała malowidła przedstawiające sceny z egipskiej mitologii, a my próbowaliśmy sobie wyobrazić, jak wyglądało życie w czasach faraonów.

Po intensywnym zwiedzaniu zdecydowaliśmy się na rejs po Nilu

To był moment na złapanie oddechu i podziwianie Kairu z innej perspektywy. Sunąc po wodzie, mogliśmy poczuć klimat dawnych podróży po Nilu, choć zamiast starożytnych świątyń na horyzoncie wyrastały nowoczesne wieżowce.

Piramidy w Gizie – spełnienie marzeń.

Po lunchu w lokalnej restauracji wyruszyliśmy do miejsca, które jest symbolem Egiptu – piramid w Gizie. Widok na Wielką Piramidę Cheopsa, piramidę Chefrena i mniejszą piramidę Mykerinosa zapierał dech w piersiach.

Każdy, kto kiedykolwiek widział piramidy na zdjęciach, ma jakieś wyobrażenie o ich wielkości. Ale dopiero stojąc u ich stóp, można naprawdę poczuć ich monumentalność. Piramida Cheopsa, najwyższa ze wszystkich, liczyła pierwotnie 146 metrów wysokości. Patrząc w górę, trudno było uwierzyć, że zbudowano ją bez nowoczesnych technologii – a jednak przetrwała ponad 4500 lat!

Nie mogliśmy oczywiście pominąć Wielkiego Sfinksa – tajemniczej kamiennej rzeźby o lwim ciele i ludzkiej twarzy. Czy przedstawia faraona Chefrena? A może kryje jeszcze inną, nieznaną tajemnicę? Tego nie wie nikt, ale jedno jest pewne – robi niesamowite wrażenie.

Przejażdżka na wielbłądzie – jak dawni podróżnicy

Nie mogliśmy przegapić okazji na przejażdżkę na wielbłądzie, która dodała naszej wizycie wyjątkowego klimatu. Wspinając się na grzbiet tego dostojnego zwierzęcia, Michalina była zachwycona. Powoli ruszyliśmy w głąb pustyni, podziwiając piramidy z innej perspektywy.

To była jedna z tych chwil, które zapamiętamy na długo – wokół tylko piasek, starożytne budowle i my, jak dawni podróżnicy, przemierzający egipskie piaski.

Egipskie zapachy – perfumeria pełna tajemnic.

Na zakończenie dnia odwiedziliśmy perfumerię, gdzie poznaliśmy tajniki tworzenia egipskich olejków zapachowych. W powietrzu unosiły się aromaty jaśminu, piżma i drzewa sandałowego. Dowiedzieliśmy się, że wiele znanych perfum bazuje właśnie na tych esencjach, które od tysięcy lat były używane przez Egipcjan do rytuałów i pielęgnacji.

Po intensywnym dniu pełnym wrażeń wróciliśmy do Hurghady, zmęczeni, ale niesamowicie szczęśliwi. Kair i piramidy to miejsce, które trzeba zobaczyć choć raz w życiu – i my właśnie spełniliśmy to marzenie!

Luksor – podróż do starożytności.

Nasza wyprawa do Luksoru rozpoczęła się wczesnym rankiem, około godziny 4:30, kiedy to małym busem wyruszyliśmy w czterogodzinną podróż z Hurghady. Już sama droga dostarczyła nam przedsmaku czekających nas atrakcji, prowadząc przez malownicze krajobrazy Egiptu.

Świątynia w Karnaku.

Pierwszym przystankiem naszej podróży była Świątynia w Karnaku jej budowa rozpoczęła się około 2000 roku p.n.e. i trwała przez ponad 2000 lat, angażując wielu faraonów. – miejsce to trudno opisać słowami. Już z daleka widać było monumentalne ruiny, które przez wieki stanowiły serce religijne starożytnego Egiptu.

To tutaj faraonowie oddawali cześć Amonowi jednemu z najważniejszych bóstw starożytnego Egiptu, czczonego jako boga powietrza, płodności i później jako naczelne bóstwo całego państwa.

Budując kolejne kaplice, pylony i świątynie, następne pokolenia władców rozbudowały Karnak do rangi największego kompleksu sakralnego w historii starożytnego świata.

Przekraczając ogromną bramę, znaleźliśmy się w świecie, gdzie czas zdawał się zatrzymać. Michalina od razu zwróciła uwagę na rząd potężnych sfinksów z głowami baranów – wyglądały, jakby wciąż strzegły wejścia do tego niezwykłego miejsca.

Ale prawdziwe wrażenie zrobiła na nas słynna sala hypostylowa. Stojąc pomiędzy 134 gigantycznymi kolumnami, mieliśmy wrażenie, jakbyśmy znaleźli się w kamiennym lesie. Najwyższe z nich mają aż 23 metry wysokości, a ich kapitele przypominają rozwinięte papirusy. Kiedy spojrzeliśmy w górę, zobaczyliśmy resztki starożytnych malowideł – to niesamowite, że po tylu tysiącach lat wciąż można dostrzec oryginalne kolory!

Przewodnik opowiedział nam o technice budowania kolumn – nie używano do tego dźwigów ani żurawi, a mimo to egipscy rzemieślnicy potrafili stworzyć takie arcydzieło.

Dowiedzieliśmy się także, że w czasach faraonów świątynia była pełna posągów, świętych jezior i obrzędowych alei, a zwykli ludzie nie mieli do niej dostępu – mogła tu wchodzić jedynie kapłani i faraonowie.

Spacerując dalej, natknęliśmy się na obelisk królowej Hatszepsut – jeden z najwyższych w Egipcie, wciąż dumnie stojący pośród ruin.

Wrażenie robił także skarabeusz z kamienia, który według legendy spełnia życzenia, jeśli obejdzie się go dookoła siedem razy. Oczywiście Michalina od razu postanowiła to sprawdzić!

Świątynia w Karnaku to miejsce, które pochłania bez reszty. Można godzinami spacerować między kolumnami, czytać hieroglify na ścianach i próbować wyobrazić sobie, jak wyglądała w czasach świetności. To prawdziwa podróż do świata faraonów – i zdecydowanie jeden z najważniejszych punktów naszej wycieczki!

Dolina Królów.

Po wizycie w Karnaku nadszedł czas na jedno z najbardziej tajemniczych miejsc starożytnego Egiptu – Dolinę Królów. To właśnie tutaj, wśród spalonego słońcem pustynnego krajobrazu, faraonowie XVIII, XIX i XX dynastii spoczęli w wykutych w skale grobowcach, wierząc, że zapewnią sobie wieczność. 

Miejsce to było używane jako nekropolia przez ponad 500 lat – od około 1550 do 1070 roku p.n.e. – a mimo to do dziś skrywa wiele tajemnic.

Podziemne grobowce, starannie ukryte przed złodziejami, miały być bezpiecznymi schronieniami dla ciał faraonów i ich bogactw. Chociaż większość z nich została splądrowana już w starożytności, same ściany korytarzy i komór pogrzebowych wciąż zachwycają – pełne barwnych hieroglifów i malowideł przedstawiających sceny z Księgi Umarłych oraz podróż władców do życia wiecznego.

Mieliśmy okazję zwiedzić trzy grobowce, każdy z nich inny i równie fascynujący.

Największe wrażenie zrobił na nas grobowiec Ramzesa IX – jego ściany pokryte były niezwykle dobrze zachowanymi inskrypcjami, a wysokie sklepienia sprawiały, że wnętrze wydawało się niemal monumentalne.

Jednak prawdziwą perełką tej wizyty było wejście do grobowca Tutenchamona, jednego z najsłynniejszych faraonów starożytnego Egiptu. To właśnie tutaj, w 1922 roku, Howard Carter odkrył niemal nienaruszone miejsce spoczynku młodego władcy, pełne złotych skarbów, rydwanów i biżuterii.

Dziś większość znalezisk można podziwiać w muzeach, ale sama atmosfera tego miejsca jest niesamowita. Mimo że wejście do tego grobowca jest dodatkowo płatne, nie mieliśmy wątpliwości, że warto je zobaczyć.

Spacerując po Dolinie Królów, trudno było nie zastanawiać się, ile jeszcze tajemnic kryją te piaskowe wzgórza. Każdy nowy dzień może przynieść kolejne odkrycia – tak jak to miało miejsce w przypadku Tutenchamona. To miejsce sprawia, że można choć na chwilę poczuć się jak odkrywca, stąpając po śladach starożytnych faraonów.

Świątynia Hatszepsut.

Kolejnym punktem naszej wycieczki była Świątynia Hatszepsut w Deir el-Bahari, położona u stóp majestatycznych klifów Teb Zachodnich. To jedno z najbardziej imponujących miejsc, jakie odwiedziliśmy tego dnia.

Zbudowana w XV wieku p.n.e., świątynia nie była grobowcem, jak często się błędnie uważa, ale miejscem kultu i składania ofiar ku czci jednej z nielicznych kobiet-faraonów w historii Egiptu oraz boga Amona-Ra.

Już z daleka robi ogromne wrażenie – jej trójpoziomowa konstrukcja, z tarasami połączonymi długimi rampami, idealnie komponuje się z otaczającymi ją skałami. Świątynia została zaprojektowana przez Senenmuta, nadwornego architekta i doradcę Hatszepsut. Na ścianach budowli znajdują się dobrze zachowane reliefy, przedstawiające m.in. boskie narodziny królowej oraz jej ekspedycję do legendarnej krainy Punt.

Michalina była zaskoczona historią Hatszepsut – kobiety, która wbrew tradycji objęła tron faraona i rządziła Egiptem przez ponad dwadzieścia lat. Nasz przewodnik opowiedział nam o tym, jak władczyni kazała przedstawiać się na posągach i malowidłach z brodą, aby bardziej przypominać mężczyznę i umocnić swoją pozycję.

Spacerując po tarasach świątyni, mogliśmy poczuć klimat starożytnego Egiptu. Byliśmy pod ogromnym wrażeniem precyzji i monumentalności tej budowli. To miejsce jest jednym z najważniejszych zabytków Egiptu, a jego historia i niezwykła architektura czynią je obowiązkowym punktem każdej wycieczki do Luksoru.

Dodatkowe atrakcje.

Nasza podróż po starożytnym Egipcie nie kończyła się na zwiedzaniu świątyń i grobowców – mieliśmy jeszcze kilka ciekawych przystanków, które pozwoliły nam lepiej zrozumieć życie i rzemiosło dawnych Egipcjan.

Instytut Papirusu.

Pierwszym z nich był Instytut Papirusu, gdzie mogliśmy zobaczyć, jak starożytni Egipcjanie wytwarzali słynny materiał piśmienniczy. Pracownicy instytutu zaprezentowali nam cały proces – od namaczania i spłaszczania włókien rośliny, po ich układanie w charakterystyczny wzór i prasowanie, dzięki któremu powstawał trwały arkusz. Michalina była zachwycona możliwością dotknięcia prawdziwego papirusu i zobaczenia, jak wyglądały hieroglify zapisywane na tych starożytnych „kartkach”.

Wytwórnia alabastru.

Następnie odwiedziliśmy wytwórnię alabastru, gdzie lokalni rzemieślnicy wciąż kultywują tradycyjne metody obróbki tego kamienia. Egipcjanie od tysięcy lat wykorzystywali alabaster do tworzenia posągów, sarkofagów oraz naczyń rytualnych, a my mieliśmy okazję zobaczyć, jak surowy blok kamienia zmienia się w misternie rzeźbiony przedmiot. Michalina przyglądała się z fascynacją, a na koniec mogliśmy kupić pamiątki – od małych figurek po piękne lampy alabastrowe, które rozświetlają wnętrze miękkim, ciepłym światłem.

Ostatnim przystankiem były Kolosy Memnona – dwa gigantyczne posągi faraona Amenhotepa III, wznoszące się na wysokość ponad 18 metrów. Stanowiły one niegdyś strażników świątyni grobowej tego władcy, która niestety nie przetrwała próby czasu. Mimo to same posągi nadal budzą podziw.

Przewodnik opowiedział nam o starożytnej legendzie, według której jeden z posągów wydawał dźwięki o świcie – zjawisko to tłumaczono jako „śpiew Memnona”, a Grecy wierzyli, że to głos poległego bohatera Troi witającego wschodzące słońce. Michalina uważnie wsłuchiwała się w ciszę, licząc na to, że uda się usłyszeć ten tajemniczy dźwięk.

Każde z tych miejsc było dla nas kolejnym kawałkiem układanki, który pozwalał jeszcze lepiej zrozumieć fascynującą cywilizację starożytnego Egiptu.

Jednym z wyjątkowych momentów tego dnia  była przeprawa łodzią przez Nil na Wyspę Bananową.

Spacerując po plantacji bananów, delektowaliśmy się świeżymi owocami prosto z drzewa. Na miejscu mieliśmy też okazję zobaczyć krokodyle nilowe. 

Choć nie jesteśmy zwolennikami trzymania zwierząt w niewoli, była to wyjątkowa okazja, by przyjrzeć się tym imponującym gadom z bliska. Michalina nawet przez chwilę mogła podtrzymać małego krokodyla, co było dla niej dużym przeżyciem.

Dowiedzieliśmy się również, że krokodyle nilowe kiedyś swobodnie pływały w Nilu, ale po zbudowaniu Wielkiej Tamy Asuańskiej w 1971 roku zostały odcięte od dolnego biegu rzeki. To sprawiło, że dzisiaj nie występują już naturalnie w tej części Egiptu, co z jednej strony zwiększyło bezpieczeństwo mieszkańców, ale z drugiej przyczyniło się do ich wyginięcia w tym rejonie.

Na zakończenie dnia zjedliśmy obiad w formie szwedzkiego stołu, gdzie mieliśmy okazję spróbować lokalnych specjałów  Pełni wrażeń, późnym wieczorem wróciliśmy do Hurghady, mając w pamięci niezapomniane obrazy starożytnego Egiptu.

Ta wycieczka była dla nas nie tylko lekcją historii, ale także podróżą w czasie, która pozwoliła nam lepiej zrozumieć i docenić bogactwo egipskiej cywilizacji.

Orange Bay – rajska wyspa i snorkeling w Morzu Czerwonym.

Po dniach pełnych zwiedzania starożytnych świątyń i monumentalnych budowli nadszedł czas na coś zupełnie innego – totalny relaks w raju. Wycieczka na Orange Bay to spełnienie marzeń o krystalicznie czystej wodzie, miękkim piasku i cudownym podwodnym świecie, który zachwyca kolorami. 

Rejs na Orange Bay – lazurowa przygoda.

Poranek w Hurghadzie był jak zwykle ciepły i słoneczny. Po szybkim śniadaniu ruszyliśmy do przystani, gdzie czekał na nas statek. Sam moment odbicia od brzegu, kiedy wiatr muskał twarz, a Morze Czerwone lśniło w promieniach słońca, był zapowiedzią fantastycznego dnia. Michalina od samego początku była podekscytowana – perspektywa pływania w morzu, snorkelingu i huśtawek w wodzie sprawiła, że niemal odliczała minuty do dopłynięcia.

Po drodze mieliśmy dwa przystanki na snorkeling – w miejscach, gdzie rafa koralowa była szczególnie imponująca. Kiedy zanurzyliśmy twarze w wodzie, przenieśliśmy się do zupełnie innego świata. Gęsto usiane korale w najróżniejszych kształtach, ławice kolorowych ryb, a nawet błękitne rozgwiazdy – wszystko to wyglądało jak podwodna baśń. Michalina z radością machała rękami, wskazując co chwilę na nowe stworzenia.

Dla tych, którzy nie czuli się pewnie w wodzie, organizatorzy zapewnili kamizelki ratunkowe, a instruktorzy dbali o bezpieczeństwo nawet najmłodszych uczestników.

Orange Bay – egipskie Malediwy.

Po około godzinie rejsu dopłynęliśmy do plaży na wyspy Giftun zwanej Orange Bay – i rzeczywiście, pierwsze wrażenie było takie, jakbyśmy znaleźli się na Malediwach. Biały, drobny piasek delikatnie ogrzewał stopy, a turkusowa woda zapraszała do kąpieli. Na wyspie wszystko było przygotowane pod pełen relaks – drewniane leżaki, bary z zimnymi napojami, a nawet kultowe huśtawki umieszczone w płytkiej wodzie, na których można było odpocząć i zrobić pamiątkowe zdjęcia.

Spacerując brzegiem morza, zbieraliśmy muszle i podziwialiśmy widoki. Było coś magicznego w tym miejscu – mimo że było popularne wśród turystów, panował tu błogi spokój, przerywany jedynie śmiechem dzieci i delikatnym szumem fal.

Michalina szybko upatrzyła sobie huśtawkę na górnym tarasie, skąd rozciągał się widok na całą plażę Orange Bay. Usiadłem obok niej i razem bujaliśmy się w spokojnym rytmie, podziwiając turkusową wodę i złocisty piasek. Było tam cicho i relaksująco – idealne miejsce, żeby na chwilę zwolnić tempo i po prostu nacieszyć się chwilą. Trudno było uwierzyć, że jesteśmy w Egipcie, a nie gdzieś na rajskich wyspach Oceanu Indyjskiego.

Po krótkim odpoczynku wróciliśmy do wody, tym razem, by po prostu cieszyć się jej ciepłem i przejrzystością. Dzięki temu, że dno było piaszczyste i łagodne, dzieci mogły bawić się bezpiecznie. Dla Michaliny to był raj – pływanie, budowanie zamków z piasku i kolejne odkrycia w podwodnym świecie.

Zastrzyk adrenaliny – sporty wodne.

Jednak nasza przygoda się na tym nie kończyła! W programie wycieczki była jeszcze jedna atrakcja, która wywołała ogromne emocje – przejażdżka na bananie i „kanapie”, czyli dmuchanej platformie ciągniętej przez motorówkę. Trzymając się mocno lin, śmialiśmy się do rozpuku, kiedy łódź nabierała prędkości i fale podbijały nas do góry. To była czysta frajda i idealne zakończenie dnia pełnego przygód.

Po kilku godzinach na wyspie wróciliśmy na statek, gdzie czekał na nas lunch w formie szwedzkiego stołu. Świeże owoce, ryby i lokalne przysmaki smakowały wybornie po aktywnym dniu.

Podsumowanie – czy warto?

Orange Bay to miejsce, które zdecydowanie warto odwiedzić. To idealne połączenie relaksu i przygody – z jednej strony cudowne plaże i lazurowa woda, a z drugiej ekscytujący snorkeling i sporty wodne.

Michalina była zachwycona – zarówno możliwością podziwiania kolorowych ryb w wodzie, jak i beztroskim czasem spędzonym na plaży oraz na naszej huśtawce na tarasie. A ja? Ja cieszyłem się każdą chwilą, chłonąc atmosferę tego miejsca i patrząc, jak Michalina bawi się bez końca.

To był dokładnie taki dzień, dla których warto podróżować – pełen słońca, uśmiechu i tych drobnych momentów, które sprawiają, że czujemy się po prostu szczęśliwi.

Dolphin House – spotkanie z delfinami na Morzu Czerwonym

Po magicznym dniu na Orange Bay poczuliśmy, że morze wciąż kryje przed nami wiele tajemnic, dlatego ruszyliśmy na kolejną przygodę – tym razem na Dolphin House, by wśród fal szukać spotkania z delfinami

Rejs w poszukiwaniu delfinów.

Wycieczka rozpoczęła się wcześnie rano, gdy wsiedliśmy na łódź i wypłynęliśmy w głąb Morza Czerwonego. Naszym celem było Dolphin House – miejsce znane z obecności dzikich delfinów, które często pojawiają się w tych wodach. Już sama podróż była przyjemnością – ciepły wiatr, rozległe morskie krajobrazy i ekscytacja, czy uda nam się spotkać te niezwykłe stworzenia.

Po pewnym czasie dopłynęliśmy w rejon, gdzie delfiny są często widywane. Załoga wypatrywała ich na horyzoncie, a my z niecierpliwością wpatrywaliśmy się w wodę, wypatrując charakterystycznych płetw przecinających powierzchnię. I nagle – są! Stado kilku delfinów pojawiło się niedaleko naszej łodzi, skacząc w falach i przepływając tuż obok nas.

Snorkeling wśród raf i lunch na pokładzie.

Po obserwacji delfinów przyszła pora na snorkeling. W ciągu rejsu zatrzymaliśmy się w dwóch miejscach, gdzie mogliśmy podziwiać podwodny świat.

Rafy koralowe wciąż tętniły życiem – kolorowe ryby, rozłożyste korale i tajemnicze zakamarki podwodnej krainy. Michalina, zachwycała się każdym nowym stworzeniem, jakie napotkaliśmy.

Morze było tego dnia nieco wzburzone, co sprawiło, że widoczność pod wodą nie była idealna, ale mimo to wrażenia z pływania nad rafami były niesamowite.

Powrót na ląd.

Po kilku godzinach na wodzie, zmęczeni, ale szczęśliwi, wróciliśmy do portu wczesnym popołudniem. Udało nam się zobaczyć delfiny nie tylko z pokładu, ale także pod wodą – choć nie jest to łatwe zadanie. Te dzikie zwierzęta poruszają się błyskawicznie, więc bardziej przypomina to krótką pogoń niż swobodne pływanie z nimi. Mimo to sam moment obserwacji delfinów w ich naturalnym środowisku był niezwykłym przeżyciem.

Czy warto?

Rejs na Dolphin House to świetna opcja dla tych, którzy chcą zobaczyć delfiny w ich naturalnym środowisku i zanurzyć się w podwodnym świecie Morza Czerwonego. Choć spotkanie z delfinami nigdy nie jest gwarantowane, samo doświadczenie rejsu, snorkelingu i podziwiania raf sprawia, że jest to niezapomniana przygoda

Sea Scope – podwodna przygoda dla całej rodziny.

Po dwóch wcześniejszych morskich wyprawach wciąż czuliśmy niedosyt. Snorkeling na Orange Bay i Dolphin House był piękny, ale dla Michaliny nie zawsze łatwy – fale i głęboka woda sprawiały, że nie mogła do końca nacieszyć się widokiem podwodnego świata. Chcieliśmy czegoś, co pozwoli jej w pełni docenić kolorowy świat raf, bez konieczności zanurzania się w wodzie.
I wtedy pojawiła się okazja – jeden z chłopaków pracujących dla małego biura lokalnych wycieczke na terenie hotelu zaproponował nam wyprawę na Sea Scope, czyli łódź półpodwodną. Pomysł wydał nam się strzałem w dziesiątkę, bo Michalina mogła spokojnie zobaczyć rafy i ryby bez żadnych ograniczeń. Oczywiście, tę samą wycieczkę można było kupić u pani Joli, ale my akurat daliśmy się skusić na ofertę z hotelowego biura.

Łódź była naprawdę duża, a jej dolny pokład przypominał podwodne obserwatorium. Wnętrze było klimatyzowane, z wielkimi panoramicznymi oknami, przez które można było obserwować dno morskie. Kiedy zeszliśmy na dół, poczuliśmy się jak w akwarium, tylko że to my byliśmy po jego wewnętrznej stronie.

Przewodnik opowiadał nam o rafach i mieszkańcach Morza Czerwonego. Dowiedzieliśmy się, że rafy w tym regionie mają nawet dwadzieścia tysięcy lat! Mijaliśmy ławice barwnych garbikowatych, wypatrywaliśmy ostrożnych ryb ustnikowatych i z fascynacją patrzyliśmy na papugoryby, które pełnią rolę strażników raf. Czasem gdzieś w głębi przemknęła skrzydlica – piękna, ale jadowita ryba, którą lepiej podziwiać z dystansu.

Dla Michaliny jednak największą atrakcją nie były same ryby, ale… mostek kapitański! W pewnym momencie załoga pozwoliła jej usiąść za sterami. Oczywiście, nie sterowała naprawdę, ale zdjęcie za kierownicą tej wielkiej łodzi było dla niej ogromnym przeżyciem. Czuła się jak prawdziwy kapitan statku, gotowy na kolejne morskie przygody.

Rejs trwał około dwóch godzin, a pod koniec był też postój na snorkeling. My jednak zostaliśmy na pokładzie i dalej podziwialiśmy podwodny świat przez przeszklone dno. To był idealny sposób, by zobaczyć rafy i ryby bez wysiłku, a jednocześnie przeżyć coś wyjątkowego.

Podsumowując – Sea Scope to świetna opcja dla rodzin z dziećmi, osób, które nie czują się pewnie w wodzie, albo po prostu dla tych, którzy chcą zobaczyć podwodny świat Morza Czerwonego z zupełnie innej perspektywy. Dla nas była to doskonała okazja, by jeszcze raz zachwycić się pięknem egipskich raf i jednocześnie przeżyć coś nowego.

Dlaczego warto wybrać Jola Trips?

Współpraca z Panią Jolą to gwarancja spokoju i świetnie spędzonego czasu. Jej profesjonalizm i zaangażowanie sprawiły, że nie musieliśmy martwić się o żadne szczegóły. Wszystkie wycieczki były dopasowane do naszych potrzeb, a szybki kontakt i serdeczność to ogromny atut. Jeśli planujesz podróż do Hurghady lub Marsa Alam, szczerze polecam Jola Trips!

Jola Trips– Hurgada & Marsa Alam
Rezerwacji można dokonać 24/7
pod numerem Tel/ WhatsApp
Jola 07716 164966

Link do strony Joli poniżej:

https://www.facebook.com/share/152TqW5fHM/?mibextid=wwXIfr

Praktyczne porady dla podróżujących do Egiptu.

Jeszcze przed wyjazdem:

Wiza:

Wiza turystyczna jest wymagana i można ją kupić po przylocie na lotnisko (koszt ok. 25 USD) lub załatwić wcześniej online. Warto mieć odliczoną gotówkę w dolarach, aby uniknąć problemów przy płatności.

Zdrowie i szczepienia.

Przed wyjazdem do Egiptu warto skonsultować się z lekarzem w sprawie zalecanych szczepień, choć nie są one obowiązkowe. Szczególnie polecane są szczepienia przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu A i B, durowi brzusznemu, tężcowi i błonicy, a w niektórych przypadkach także wściekliźnie.

Pakowanie i ubrania.

W Egipcie należy unikać picia wody z kranu, a owoce i warzywa myć przed spożyciem. W podróżnej apteczce nie powinno zabraknąć elektrolitów, leków na biegunkę, repelentów na komary oraz kremów z wysokim filtrem UV. Więcej szczegółowych wskazówek, jak spakować apteczkę na wyjazd, znajdziesz w innym wpisie na naszym blogu.[Tutaj]

Egipt to kraj muzułmański, dlatego warto zadbać o odpowiedni ubiór – szczególnie podczas zwiedzania miejsc sakralnych. Lekkie, przewiewne ubrania i nakrycie głowy to podstawa w gorącym klimacie.

Waluta i płatności.

Lokalna waluta to funt egipski (EGP), ale dolary amerykańskie są również szeroko akceptowane. Polecam wymienić część pieniędzy na funty na miejscu – przydadzą się na targach i w lokalnych sklepach. Więcej o płaceniu w podróży, różnych metodach płatności i tym, jak się na nie przygotować, przeczytasz w osobnym artykule na naszym blogu! [Tutaj]

Kiedy najlepiej jechać do Egiptu?

Planując rodzinny wyjazd do Egiptu, warto wziąć pod uwagę kilka czynników, które mogą wpłynąć na komfort i jakość podróży.

Warunki pogodowe.

Egipt charakteryzuje się klimatem pustynnym, co oznacza gorące lata i łagodne zimy. Optymalnym okresem na podróż z dziećmi są miesiące od października do kwietnia, kiedy temperatury są bardziej umiarkowane. W tym czasie średnie temperatury w Hurghadzie wynoszą około 20-25°C, co sprzyja zwiedzaniu i aktywnościom na świeżym powietrzu. Latem, zwłaszcza w lipcu i sierpniu, temperatury mogą przekraczać 35°C, co może być uciążliwe dla najmłodszych podróżników.

Sezon turystyczny.

Wysoki sezon turystyczny w Egipcie przypada na miesiące zimowe, zwłaszcza grudzień i styczeń, kiedy wielu turystów z Europy ucieka przed chłodem. W tym okresie należy liczyć się z większymi tłumami w popularnych atrakcjach turystycznych oraz wyższymi cenami. Jeśli preferujecie spokojniejszą atmosferę i korzystniejsze oferty cenowe, warto rozważyć podróż w okresie przejściowym, czyli w październiku-listopadzie lub marcu-kwietniu.

Święta religijne.

Ramadan, dziewiąty miesiąc kalendarza islamskiego, to czas postu i modlitwy dla muzułmanów. Jego termin nie jest stały – każdego roku przesuwa się o około 10–11 dni wstecz względem kalendarza gregoriańskiego, dlatego przed planowaniem podróży warto sprawdzić, kiedy dokładnie przypada w danym roku. W tym okresie niektóre restauracje i sklepy mogą być zamknięte lub działać w ograniczonym zakresie, zwłaszcza w ciągu dnia.

Jednak w miejscowościach turystycznych, takich jak Hurghada czy Szarm el-Szejk, wiele obiektów dostosowuje się do potrzeb turystów i funkcjonuje normalnie. Warto jednak być przygotowanym na pewne ograniczenia i zrozumieć znaczenie tego święta dla lokalnej społeczności.

Podczas naszej wizyty w Egipcie na Wielkanoc, która zbiegła się z Ramadanem, zauważyliśmy, że większość atrakcji turystycznych działała bez zmian, ale warto było wcześniej sprawdzić godziny otwarcia i dostępność usług.

Bezpieczeństwo:

Zanim zdecydujesz się na podróż do Egiptu, warto śledzić aktualne informacje na temat sytuacji politycznej i bezpieczeństwa w regionie. Choć popularne kurorty, takie jak Hurghada, Marsa Alam czy Szarm el-Szejk, są uznawane za stosunkowo bezpieczne dla turystów, sytuacja w kraju może się dynamicznie zmieniać.

Egipt graniczy z regionami, w których od lat występują napięcia i konflikty, dlatego przed wyjazdem warto sprawdzić aktualne ostrzeżenia podróżnicze publikowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz inne instytucje. Warto również dołączyć do grup podróżniczych i forów, gdzie inni turyści dzielą się swoimi aktualnymi doświadczeniami z pobytu.

Pamiętaj będąc już na miejscu o:

Transport w Egipcie.

Lokalne taksówki i autobusy mogą być tanie, ale różnią się standardem – od wygodnych pojazdów po mocno wyeksploatowane samochody, w których brakuje klimatyzacji. Często brakuje też ustalonego cennika, a ceny dla turystów bywają zawyżone, dlatego przed podróżą warto ustalić koszt przejazdu lub korzystać z aplikacji takich jak Uber czy Careem, które działają w większych miastach.

Jak już wcześniej wspomniałem, nie polecam podróżowania na własną rękę wynajętym samochodem. Egipt słynie z chaotycznego ruchu drogowego, w którym kierowcy często ignorują przepisy, co znacznie zwiększa ryzyko wypadków. Do tego turyści podróżujący samodzielnie bywają eskortowani przez policję lub wojsko, ponieważ lokalne służby chcą zadbać o ich bezpieczeństwo. Może to być stresujące, a w niektórych regionach wręcz obowiązkowe.

Najlepszym rozwiązaniem są zorganizowane wycieczki lub prywatni kierowcy polecani przez sprawdzone biura. To nie tylko wygoda, ale i większe bezpieczeństwo podczas podróży po Egipcie.

Agresywny marketing w Egipcie – jak sobie radzić?

Egipt to niesamowite miejsce dla rodzin z dziećmi – piękne krajobrazy, fascynujące zabytki i ciepłe morze. Jednak, jak w wielu krajach arabskich, trzeba być przygotowanym na coś, co może być uciążliwe dla turystów – to, co my nazywamy agresywnym marketingiem.

Spacerując po uliczkach bazarów, deptakach czy nawet w pobliżu atrakcji turystycznych, niemal na każdym kroku można spotkać sprzedawców, którzy będą zachęcać do zakupu pamiątek, przypraw, ubrań czy usług. Niektórzy robią to w sposób uprzejmy, inni bywają nachalni i niełatwo się od nich uwolnić.

Jak sobie radzić?

Dzięki naszym podróżniczym doświadczeniom wiemy już, że najlepszą strategią – jeśli nie mamy zamiaru nic kupować – jest po prostu ignorowanie zachęt i uprzejme, ale stanowcze powiedzenie: No, thank you – Nie, dziękuję – i pójście dalej. Warto unikać kontaktu wzrokowego i nie wdawać się w rozmowy, jeśli nie chcemy być dłużej nagabywani. Największym błędem jest wchodzenie do sklepu „tylko pooglądać” – bo sprzedawcy będą wtedy robić wszystko, by nas zatrzymać i przekonać do zakupu.

Z drugiej strony, jeśli coś naprawdę nas zainteresuje, warto pamiętać, że targowanie się to część lokalnej kultury. Ceny na bazarach są często zawyżone, a sprzedawcy wręcz oczekują negocjacji. Dobre targowanie to sztuka – trzeba znaleźć balans między uczciwą ceną a szacunkiem dla sprzedawcy, który również chce zarobić.

Dlaczego warto wejść w interakcję z lokalnymi mieszkańcami

Choć sprzedawcy na bazarach bywają nachalni, nie warto całkowicie unikać lokalnych targowisk i sklepików. Wręcz przeciwnie – Egipt ma do zaoferowania wiele unikalnych pamiątek i produktów, które mogą stać się świetnym wspomnieniem z podróży.

Warto chociaż lokalnie, np. w pobliżu hotelu lub podczas wycieczek, wejść w interakcję z mieszkańcami i kupić coś od nich – szczególnie rękodzieło, tradycyjne przyprawy czy wyroby rzemieślnicze. To nie tylko pamiątka z podróży, ale także wsparcie dla lokalnej społeczności.

Nie można też zapominać o kulinarnych doznaniach! Egipska kuchnia jest pełna smaków, których nie warto przegapić. Na lokalnych targach można spróbować świeżo wypiekanych chlebków, aromatycznych falafeli, soczystych grillowanych mięs czy słodkich daktyli.

Przewodnik jako pomoc w eksplorowaniu Egiptu

Dobry przewodnik to nie tylko tarcza przed nachalnym marketingiem, ale też świetne źródło wiedzy o lokalnych zwyczajach i miejscach, gdzie warto spróbować prawdziwej egipskiej kuchni czy kupić autentyczne pamiątki.

Naszym zdaniem zwiedzanie Egiptu na własną rękę, zwłaszcza dla rodzin z dziećmi, nie jest najlepszym pomysłem. Może sprawdzić się dla doświadczonych podróżników czy backpackerów, którzy mają elastyczny plan i wiedzą, czego się spodziewać.  Jednak dla osób, które odwiedzają kraje arabskie po raz pierwszy, a zwłaszcza w miejscach z tak agresywnym marketingiem, przewodnik to duże ułatwienie.

W naszym przypadku Pani Jola, która organizowała nasze wycieczki, zadbała o to, byśmy nie musieli się martwić nachalnymi sprzedawcami. Przewodnicy często potrafią wyciągnąć turystów z niezręcznych sytuacji, coś przetłumaczyć lub po prostu zabrać w bardziej komfortowe miejsca. Czasami mają też nieoficjalne umowy z wybranymi handlarzami – zabierają turystów do sprawdzonych sklepików, a reszta sprzedawców to respektuje, dzięki czemu można uniknąć nieustannego nagabywania.

Mając świadomość, jak działa handel w Egipcie, można uniknąć stresu i cieszyć się podróżą bez niepotrzebnej frustracji. Wystarczy trzymać się zasady: nie wchodzę do sklepów, jeśli nie zamierzam nic kupować, i nie wdaję się w rozmowy, jeśli nie jestem zainteresowany. A jeśli coś mi się podoba – zatrzymuję się i negocjuję cenę z uśmiechem

Sunny Days El Palacio Resort – nasza recenzja.

Tak jak obiecałem na początku, pora na kilka słów o hotelu, w którym spędziliśmy nasz pobyt w Egipcie. Sunny Days El Palacio Resort ma swoje plusy i minusy, ale ogólnie okazał się całkiem trafionym wyborem. Położenie tuż przy plaży, malownicza zatoka i możliwość snorkelingu to zdecydowanie jego największe atuty. Jednak jak w większości hoteli, znalazło się też kilka rzeczy, które mogłyby być lepsze.

Lokalizacja i pierwsze wrażenie.

To, co zdecydowanie wyróżnia ten hotel, to jego unikalne położenie. Kompleks zbudowano wokół zatoki, która wdziera się w głąb terenu hotelowego, tworząc wyjątkowy klimat. Dzięki temu pokoje rozmieszczone są po obu stronach wody, a widoki są naprawdę malownicze. Bezpośredni dostęp do Morza Czerwonego to ogromny atut, zwłaszcza dla miłośników snorkelingu – wystarczy zejść do wody, by podziwiać piękne rafy i bogactwo podwodnego świata.

Dodatkowym plusem jest bliskość przystani, z której odpływają łodzie na popularne wycieczki, np. na Orange Bay Island. To duża wygoda – nie trzeba dojeżdżać do portu, bo wprost z hotelowego pomostu można rozpocząć morską przygodę.

Dodatkowe udogodnienia.

Hotel Sunny Days El Palacio Resort oferuje sporo udogodnień, które umiliły nam pobyt. Basen z podgrzewaną wodą i zjeżdżalniami był dla Michaliny ogromną frajdą, a tuż obok mieliśmy dostęp do plaży, więc mogliśmy się kąpać zarówno w basenie, jak i w morzu korzystając z tych samych leżaków których duża liczba sprawiała że zawsze było ich wystarczająco, co w innych hotelach bywa problemem. 

Skorzystaliśmy również ze spa, gdzie wykupiliśmy masaż – świetny relaks w bardzo dobrej cenie.

W hotelowym pasażu handlowym można znaleźć wiele sklepików, (42 sklepiki) ale najlepsze wrażenie zrobił na nas niewielki sklep w samym hotelu. Poznaliśmy tam sprzedawcę, imieniem Romany – prawdziwy dusza człowiek! Rozmawiało się z nim jak ze starym znajomym, nawet zaprosił nas na herbatkę. Oczywiście zakupy były obowiązkowe, bo targowanie się w Egipcie to już tradycja, ale atmosfera była świetna. Do dziś mamy z nim kontakt, a to właśnie w podróżach lubimy najbardziej – nie tylko odkrywanie nowych miejsc, ale i poznawanie ludzi, którzy poszerzają grono naszych przyjaciół na całym świecie. 

Dodatkowe udogodnienia w hotelu to między innymi mini biuro, gdzie można kupić lokalne wycieczki – skorzystaliśmy z niego, wybierając dwugodzinny rejs statkiem ze szklanym dnem, by podziwiać podwodny świat Morza Czerwonego.

Poza tym na terenie obiektu znajduje się także salon fryzjerski, studio tatuażu, siłownia, centrum fitness oraz drugie, mniejsze spa, gdzie można skorzystać z zabiegu z rybkami oczyszczającymi stopy. Z tych atrakcji akurat nie korzystaliśmy, ale były dostępne dla gości.

Pokoje i obsługa.

Standard pokoi można określić jako przyzwoity – nie są może najnowocześniejsze, ale czyste i przestronne. W każdym pokoju znajduje się lodówka i telewizor, co dla niektórych może być standardem, ale dla nas było istotnym udogodnieniem. Lodówka pozwalała nam przechowywać zimne napoje oraz mleko dla Michaliny, a telewizor, choć na wakacjach rzadko używany, przydawał się do włączenia bajek. Sprzątanie odbywało się regularnie, a ręczniki codziennie wymieniano. Obsługa hotelowa była miła i pomocna, chociaż momentami wydawało się, że personelu jest trochę za mało, co wpływało na czas reakcji w niektórych sytuacjach.

Jedzenie i restauracja.

Pod względem jedzenia Sunny Days El Palacio Resort oferuje naszym zdaniem dobry standard all inclusive. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie – były dania lokalne, europejskie i standardowe potrawy, które pasują do różnych gustów.

Restauracja serwowała bardzo smaczne surówki, które jednak znikały błyskawicznie, przez co często trzeba było czekać na dokładkę.Taki plus i minus zarazem. Sporym problemem były też długie kolejki przy stanowiskach, gdzie kucharz smażył jedzenie na bieżąco – zwłaszcza do mięs i frytek. Obsługa mogłaby usprawnić ten proces, dodając dodatkowe stanowisko lub przygotowując większą ilość potraw z wyprzedzeniem, co znacząco skróciłoby czas oczekiwania.

Jednak największy minus to brak miejsc w restauracji podczas kolacji. Przez kilka wieczorów mieliśmy problem ze znalezieniem stolika – albo trzeba było przyjść tuż przed otwarciem, żeby zająć miejsce, albo poczekać, aż coś się zwolni. A nawet jeśli stolik był dostępny, to często trzeba było czekać, aż obsługa go posprząta i nakryje na nowo. Możliwe, że trafiliśmy akurat na bardziej obłożony okres, ale warto mieć to na uwadze.

Bar.

Na terenie hotelu Sunny Days El Palacio Resort jest kilka barów, zarówno przy plaży, jak i wewnątrz budynku. Trzy bary znajdują się bezpośrednio przy plaży, a jeden przy basenie, wszystkie dostępne w opcji All Inclusive. W głównym budynku, przy recepcji, są dwa kolejne bary – jeden na piętrze, z którego można korzystać w ramach All Inclusive, oraz drugi na parterze, gdzie napoje są płatne.

Jeśli chodzi o jakość drinków, to te w All Inclusive nie są najlepsze – da się je wypić, ale nie wyróżniają się niczym szczególnym. Za to w płatnym barze na dole drinki są świetnie przygotowane, z lepszych składników, a do tego podają tam przepyszne prażone orzeszki, jakich nigdzie indziej nie jedliśmy. Codziennie zamawialiśmy tam koktajle i kawę z ekspresu ciśnieniowego, która była zdecydowanie lepsza niż ta dostępna w All Inclusive, robiona z automatu. Jeśli komuś zależy na dobrej kawie lub lepszych drinkach, to zdecydowanie warto odwiedzić ten płatny bar.

Dla nas – i zapewne dla innych rodziców podróżujących z dziećmi – istotne było to, że w barach można było poprosić o ciepłe mleko dla Michaliny, które pochodziło z tego samego zapasu co mleko do kawy. W ciągu dnia było to bezproblemowe, natomiast wieczorem, gdy kawa nie była już serwowana, czasem trzeba było chwilę poczekać, aż ktoś je przyniesie. Mimo to zawsze otrzymywaliśmy pełny kubeczek dla Michaliny. W porównaniu do hotelu na Majorce, który uważamy za jeden z najlepszych dla rodzin z dziećmi, gdzie mleczne napoje były na porządku dziennym i wydawano je tak samo często jak inne, tutaj było to mniej popularne, ale obsługa i tak starała się pomóc.

Podsumowując Sunny Days El Palacio Resort to hotel ze świetną lokalizacją, idealny dla tych, którzy cenią sobie łatwy dostęp do morza i możliwość snorkelingu niemal z własnego pokoju. Ma kilka niedociągnięć, jak np. problemy z miejscami w restauracji, ale w ogólnym rozrachunku spełnił nasze oczekiwania. Jeśli ktoś szuka miejsca z piękną zatoką, plażą i dobrą bazą wypadową na wycieczki, to może być to dobry wybór.

Podsumowanie:

Egipt to kraj pełen kontrastów i niezapomnianych wrażeń. Dzięki świetnej organizacji wycieczek i wsparciu Pani Joli, nasz wyjazd był pełen pięknych wspomnień. Mam nadzieję, że nasze doświadczenia pomogą Ci zaplanować idealne wakacje!
Czekamy na Twoje pytania bo chętnie podzielimy się dodatkowymi wskazówkami – pisz śmiało!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *